Новости

23.04.2010

Pogrzeb marszałka Macieja Płażyńskiego w Bazylice Mariackiej w Gdańsku

Pogrzeb marszałka Macieja Płażyńskiego w Bazylice Mariackiej w Gdańsku

Pożegnaliśmy Naszego Marszałka i Prezesa


- Pragniemy mu podziękować za Jego prawe życie, w służbie wspólnoty narodu i Ojczyzny! Za wszelkie dobro, które pozostawił - powiedział Metropolita Gdański, żegnając śp. Macieja Płażyńskiego, posła i prezesa Stowarzyszenia "Wspólnota Polska".

Uroczystości pogrzebowe śp. Macieja Płażyńskiego rozpoczęły się 21 kwietnia 2010 r. o godzinie 13. Mszą św. pod przewodnictwem JE księdza arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia, metropolity gdańskiego, w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Podczas Mszy św. trumna z ciałem śp. Macieja Płażyńskiego wystawiona była na katafalku przed głównym ołtarzem, a po Mszy została przeniesiona do Kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej i umieszczona w sarkofagu z czarnego granitu, na którym widnieje napis: "Maciej Płażyński 1958-2010 Marszałek Sejmu RP".

Na początku uroczystości w Bazylice Mariackiej, po odegraniu hymnu państwowego przez orkiestrę Morskiego Oddziału Straży Granicznej, poinformowano o pośmiertnym odznaczeniu Macieja Płażyńskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Medalem Zasłużony Kulturze "Gloria Artis". Odznaczenia na ręce rodziny przekazali pełniący obowiązki prezydenta RP marszałek Sejmu Bronisław Komorowski i przedstawiciel Ministerstwa Kultury.

Żałobną Mszę św. pod przewodnictwem Metropolity Gdańskiego sprawowało kilkudziesięciu duchownych, w tym m.in.: abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski obrządku łacińskiego, emerytowany metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski, bp pelpliński Jan Bernard Szlaga, bp toruński Andrzej Suski i bp elbląski Jan Styrna, a oprawę liturgiczną sprawowali alumni Gdańskiego Seminarium Duchownego.

W uroczystościach pogrzebowych Macieja Płażyńskiego - posła i prezesa Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", byłego marszałka Sejmu i wicemarszałka Senatu - uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz państwowych, m.in.: pełniący obowiązki prezydenta RP marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk z małżonką oraz członkowie rządu, w tym kilku ministrów: Katarzyna Hall, Adam Giersz i Marek Sawicki. Marszałka Płażyńskiego żegnali również marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu Marek Ziółkowski, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, parlamentarzyści, kombatanci, przedstawiciele rodzin katyńskich i harcerze. Obecni byli najważniejsi przedstawiciele władz miasta Gdańska i województwa pomorskiego. Na uroczystości przybyli również były prezydent Lech Wałęsa z małżonką, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek oraz kilkadziesiąt pocztów sztandarowych różnych organizacji i instytucji, w tym Solidarność m.in. Stoczni Gdańskiej, górnicy z Jastrzębia i Mysłowic, kolejarze, hutnicy, strażacy i... nie sposób wymienić wszystkich środowisk, które przyjechały do Gdańska, by złożyć hołd i uczestniczyć w ostatniej drodze Macieja Płażyńskiego.

Prezesa "Wspólnoty Polskiej" żegnali również członkowie Stowarzyszenia, przedstawiciele Zarządu i Rady Krajowej, prezesi Oddziałów i najbliżsi współpracownicy. Licznie przybyli także przedstawiciele Polonii z Europy oraz delegacje związków Polaków ze Wschodu.

- Pragniemy mu podziękować za jego prawe życie, w służbie wspólnoty narodu i Ojczyzny. Za wszelkie dobro, które pozostawił - rozpoczął homilię abp Sławoj Leszek Głódź.

Wspominając tragiczny dzień 10 kwietnia, gdy cała Polska zamarła na wieść o katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, Metropolita Gdański przypomniał, że "tamta godzina - 8.56, przysporzyła Polsce grobów".
- Opromieniona blaskiem Zmartwychwstania Pańskiego Ojczyzna stała się nagle ziemią opłakiwania, bolesnych pożegnań, pogrzebowej liturgii. Ileż matek, żon, mężów, dzieci stanęło nagle na Golgocie swego życia - mówił. Dodał, że pogrążona w bólu, zadumie i żalu Polska przeżyła wtedy "niezwykły czas", gdyż "zobaczyła siebie jakby inaczej: zjednoczoną, współczującą, refleksyjną".

Arcybiskup zapytał: "co w Polsce zmienić, aby tej śmierci nie umniejszyć, aby tej ofierze - tak wielkiej - się nie sprzeniewierzyć?".
Tragicznie przerwany lot polskiej delegacji do Katynia został podjęty "w imię pamięci, wdzięczności, miłości do tych, którzy tam spoczywają". Pasażerowie samolotu chcieli złożyć hołd ofiarom zbrodni katyńskiej w jej 70. rocznicę i powiedzieć, że Polska pamięta.

"Twoja obecność tego dnia w Katyniu była powinnością i Twego serca, Twej drogi życiowej i Twej funkcji publicznej - prezesa Stowarzyszenia Wspólnota Polska" - mówił abp Głódź o Macieju Płażyńskim, nazywając go "Człowiekiem wspólnot", który wyrastał ponad te kręgi wspólnot, tworzył ich koloryt i decydował o ich drodze...
Metropolita Gdański podkreślił, że śp. Maciej Płażyński należał przede wszystkim do wspólnoty wiary, która go "kształtowała, umacniała, pomagała ominąć zasadzki świata", która zbudowała człowieka i Polaka wiernego ewangelicznym wartościom, chrześcijańskiej kulturze i tradycji. "Byłeś tym wartościom wierny" - mówił abp Głódź.

"Wiedziałeś dobrze, że dom Ojczyzny, w którego budowaniu w różny sposób współuczestniczyłeś, jeśli ma trwać, jeśli ma się ochronić przed różnymi zagrożeniami jakie niesie nasz czas, musi być domem budowanym na skale wiary, tradycji, historycznej pamięci, tożsamości, którą kształtowały wieki" - podkreślił Arcybiskup.
Przedstawiając Zmarłego jako "człowieka wspólnot" Metropolita Gdański przypomniał życiorys Macieja Płażyńskiego, rozpoczynając od studiów prawniczych w Gdańsku, przynależności do Ruchu Młodej Polski i Niezależnego Zrzeszenia Studentów, okresu dojrzewania obywatelskiego i politycznego w "wielkiej wspólnocie polskiej nadziei", która rodziła się w stoczniach Wybrzeża, której przewodziła Solidarność, której nie zdusił stan wojenny, i której "pozostałeś wierny do końca" - podkreślił Arcybiskup.

"Maciej Płażyński - pierwszy w wolnej Polsce Wojewoda Gdański" - przypominał dalej kaznodzieja, kiedy w czasie zagospodarowania odzyskanej wolności, w okresie trudnym i pełnym napięć, Zmarły swoją postawą wierności etosowi służby publicznej zdobył ogromny autorytet na Pomorzu, który przejawiał się w protestach po odwołaniu go ze stanowiska wojewody, a w następnych latach w ogromnym poparciu w wyborach parlamentarnych, kiedy uzyskiwał rekordową liczbę głosów.
"Zapisał ważną kartę w służbie publicznej, we wspólnocie odpowiedzialności za kształt polskiej polityki, za kształt ustaw. Poseł, senator, marszałek sejmu, aktywny na scenie politycznej. To było jego wiano, bogate... Mógł z tym bagażem stawać do tych najwyższych zawodów, o Urząd Prezydenta Rzeczypospolitej. Ale pracując dla dobra wspólnot, podejmował decyzje motywowane swymi przekonaniami, swymi ocenami. Potrafił, znana to historia, opuścić pierwszy partyjny szereg. Uczestnicząc w życiu politycznym, które co i raz domaga się kompromisów i ustępstw, nie pozwalał sobie na kompromis z własnymi ugruntowanymi zasadami. To była jego piękna cecha" - podsumował Metropolita Gdański.

"Dobry człowiek ze skarbca swego serca wydobywa dobro" - cytował Arcybiskup ewangelistę Łukasza, a podążając tropem kolejnych wspólnot, które Maciej Płażyński wspierał, wskazał na działalność charytatywną i "Fundację Nuta Nadziei", która pomagała niepełnosprawnej młodzieży utalentowanej muzycznie oraz troskę o wychowanie młodzieży i program "Blisko-Boisko", wspierający tworzenie małych boisk piłkarskich ze sztucznej trawy.

Jako ostatnią wspólnotę, związaną z Maciej Płażyńskim, abp Głódź wymienił Stowarzyszenie "Wspólnota Polska", której przewodził prawie dwa lata, zastępując na funkcji prezesa prof. Andrzeja Stelmachowskiego. Podkreślił jego szczególną rolę w umacnianiu więzi rozproszonych po świecie Polaków z Ojczyzną, głównie przez szerzenie polskiej kultury i historii oraz naukę języka.
"Przybyło wielu z Was, z różnych stron na to ostatnie pożegnanie Prezesa "Wspólnoty Polskiej". Wdzięcznych za to wszystko, co zdążył zrobić w ciągu tych dwóch lat swej prezesury. Pośród tych kręgów rodaków żyjących poza krajem był krąg szczególny. Polacy - ci ze zsyłek syberyjskich, z Kazachstanu. I drugi krąg: mieszkańcy dawnych Kresów Rzeczypospolitej, którzy pozostali tam, gdzie żyli od wieków... Trwają w tej rozległej przestrzeni, gdzie tyle znaków dawnej Polski, dawnej chwały i wielkości. Jakże wiele o nich myślał, jak wiele zdążył zrobić, jak wiele w tym zakresie miał projektów" - podkreślił Metropolita Gdański.

Mówiąc o najbliższych planach Macieja Płażyńskiego, abp Głódź przypomniał gotowy projekt obywatelski ustawy o repatriacji Polaków zesłańców, który miał być złożony do Marszałka Sejmu oraz o marzeniu prezesa "Wspólnoty Polskiej", jakim było utworzenie Muzeum Kresów.
"Chciał wreszcie sensownie i skutecznie rozwiązać - w wymiarze ustawowym - problem Polaków z Kazachstanu, z Syberii - potomków danych zesłańców, aby wreszcie Polska otwarła przed nimi swe ramiona, zapewniła im możliwość powrotu, stworzyła tu, w ojczyźnie, warunki do godziwej egzystencji" - powiedział Arcybiskup i dodał, że na Kresach, na tej wielkiej przestrzeni "rozegrało się tyle kart naszej historii, tyle pozostało śladów naszych dziejów" oraz, że na pogrzeb śp. Macieja Płażyńskiego przybył arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki, "aby swą modlitwą dziękować za pomoc udzielaną przez Wspólnotę Polską i jej prezesa, Kościołowi łacińskiemu, który na dawnych Kresach Rzeczypospolitej dźwiga się ze zniszczeń duchowych i materialnych dokonanych podczas komunistycznej epoki".

Na zakończenie homilii, dziękując wszystkim przybyłym do świątyni, abp Sławoj Leszek Głódź powiedział także, że Maciej Płażyński chciał wystartować w wyborach prezydenckich i miał to ogłosić, a w kwestii decyzji o pochówku w gdańskiej Bazylice wyjaśnił, że podjął ją sam po konsultacji z żoną Zmarłego. Metropolita Gdański dodał również: pomimo że Maciej Płażyński jest osobą świecką, to godzien jest patrycjuszy gdańskich, bo zawsze był prawym człowiekiem, a jako Marszałek Sejmu był drugą osobą w państwie. Mówiąc o męczeńskiej śmierci i pochówku w Kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej, abp Głódź powiedział, że "kopię Jej wizerunku przynieśli tu przybysze od wileńskiej strony, z Kresów Rzeczypospolitej, co się tu w Gdańsku i na Pomorzu osiedlili" i dodał, że Maciej Płażyński nie rozstawał się z obrazkiem z Ostrej Bramy i zmieniając marynarkę, przekładał z kieszeni do kieszeni, aby mieć go zawsze ze sobą: "Zabrał go także w swoją ostatnią podróż".

Czytaj: pełny tekst homilii Arcybiskupa Metropolity Gdańskiego Sławoja Leszka Głodzia.

W wypełnionej po brzegi Bazylice Mariackiej rozległy się brawa. Podczas Mszy św. trumna z ciałem śp. Macieja Płażyńskiego stała na katafalku przed głównym ołtarzem z asystą honorową Marynarki Wojennej. Na zakończenie liturgii eucharystycznej zaśpiewano hymn "Boże, coś Polskę", a następnie Zmarłego żegnali przedstawiciele władz.

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski powiedział m.in.: "Żegnamy go w przekonaniu, że rozstajemy się na jakiś czas z przedstawicielem pokolenia ludzi Solidarności, który może być dobrym przykładem służbie ojczyzny i dobrym przykładem zrealizowania tego, co w życiu jest najważniejsze - zrealizowania samego siebie poprzez pracę dla innych". Przypomniał działalność opozycyjną Macieja Płażyńskiego sprzed dwudziestu lat oraz jego funkcje i stanowiska państwowe w okresie wolnej Polski, a także wspomniał o tym, że Płażyński był jednym z założycieli Platformy Obywatelskiej i nazwał go człowiekiem, który "szukał szansy na modernizowanie, unowocześnienie kraju w zgodzie z wiarą przodków i dumnymi narodowymi tradycjami". Mówiąc, że "jeśli gdzieś tam wysoko jest demokracja, to musi być także i serce demokracji, jakim jest Sejm", w którym "pierwszy z całego szeregu marszałków polskiego Sejmu [...] człowiek niesłychanie godny tej funkcji, niesłychanie zasłużony [...] musi przewodzić także Sejmowi gdzieś tam wysoko", Bronisław Komorowski zakończył wystąpienie słowami: "Jestem pewien, że siądziesz w fotelu marszałkowskim i zaczniesz tak, jak zawsze zaczynałeś: Wysoka Izbo, wysoka aż po samo niebo..."

Premier Donald Tusk w swoim wystąpieniu zapewnił, że bliscy tragicznie zmarłego Macieja Płażyńskiego "nie zostaną sami" oraz przypomniał jego niezwykłą umiejętność, mówiąc: "Maciej Płażyński był człowiekiem, który umiał łączyć w sobie odwagę i rozwagę". Rozwijając tę myśl przypomniał, że poznał Płażyńskiego w 1980 roku w Gdańsku, kiedy wspólnie zakładali Niezależne Zrzeszenie Studentów i kiedy niektórym brakowało jednego, innym drugiego, to jednak Bóg dał takich ludzi w Gdańsku, którzy w idealnej harmonii i równowadze te dwie cechy posiedli i "dzięki temu, że oni byli wśród nas, to wielkie polskie zwycięstwo, które w Gdańsku się rodziło, było w ogóle możliwe" - podkreślił. Wspominając, że kiedy Płażyński odważnie i z rozwagą zakładał spółdzielnię pracy "Świetlik", w której zatrudniał bezrobotnych opozycjonistów, to "pracował na wysokościach w sensie dosłownym i metaforycznym". Odnosząc się do całego życia Płażyńskiego, premier powiedział: "Maciej całe życie - i wtedy w tej trudnej pracy - naprawdę myślał przede wszystkim o innych. A kiedy podejmował ryzyko, to przede wszystkim na swoją odpowiedzialność". Na zakończenie dodał, że kiedy umierają ludzie bliscy, kiedy "odchodzą ludzie dla nas tak ważni, jak Maciek był dla nas", to żal serce ściska, że nie wszystko zdążyliśmy sobie powiedzieć, a także żal serce ściska, bo może powiedziało się coś za dużo...

Janusz Śniadek, przewodniczący NSZZ "Solidarność", żegnając marszałka Płażyńskiego w Bazylice Mariackiej powiedział: "Drogi Maćku, najważniejsze dla Ciebie było nie żeby mieć, ale żeby być, powtarzałeś, że należy być wiernym sobie, własnym poglądom a nie partiom, służyć ludziom, a nie sondażom". Podkreślił, że choć Maciej Płażyński "nigdy nie pełnił żadnej funkcji związkowej, był człowiekiem Solidarności", dlatego, że był człowiekiem sumienia, wartości i wiary, troski o zwykłego człowieka, był mężem stanu, jakich Polska bardzo potrzebuje.

W ostatnim pożegnaniu Schola Alumnów z Gdańska zaśpiewała "Przybądźcie z nieba":

Przybądźcie z nieba na głos naszych modlitw,
mieszkańcy chwały wszyscy święci Boży;
Z obłoków jasnych zejdźcie aniołowie,
Z rzeszą zbawionych spieszcie na spotkanie.

Anielski orszak niech twą duszę przyjmie,
Uniesie z ziemi ku wyżynom nieba,
A pieśń zbawionych niech ją zaprowadzi,
Aż przed oblicze Boga Najwyższego.

W procesji do grobu - przy dźwiękach Marsza Żałobnego Chopina w wykonaniu Orkiestry Morskiego Oddziału Straży Granicznej - za trumną obok najbliższej rodziny marszałka Macieja Płażyńskiego, jego żony i trójki dzieci oraz krewnych i przyjaciół - do Kaplicy Matki Bożej Ostrobramskiej podążyli przedstawiciele najwyższych władz państwowych. Po modlitwach końcowych i złożeniu trumny do sarkofagu długo trwało składanie wieńców i kwiatów. Bazylika Mariacka była wypełniona po brzegi, a kilkaset osób śledziło uroczystość na telebimach ustawionych na placu przed świątynią, we wszystkim pomagali dzielnie harcerze. Na zakończenie uroczystości, nawiedzający grób i opuszczający świątynię usłyszeli "Alleluja" Haendla w wykonaniu Zespołu Instrumentów Dętych Filharmonii Bałtyckiej z organami.

Maciej Płażyński zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej w Smoleńsku. W samolocie znajdowało się 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką oraz najważniejsi polscy politycy.

J. Wroczyńska
fot. J. Ostrysz

23 kwietnia 2010 r.

swp.org.pl

 

Kondolencje z powodu tragicznej śmierci śp. Macieja Płażyńskiego

Przedsięwzięcie współfinansowane jest przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” ze środków otrzymanych od Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą w 2014 r.”