13.04.2010

Przeżywamy ten dramat

Z Haliną Subotowicz-Romanową, prezes Kongresu Polaków w Rosji, rozmawia Marta Ziarnik

Jak Polacy mieszkający w Rosji odbierają sobotnią tragedię? Jakie panują wśród nich nastroje?
- Jest to dla nas wielkim przeżyciem. Od soboty nieustannie odbieram w imieniu Kongresu Polaków w Rosji e-maile i telefony z kondolencjami. Wielu ludzi przychodzi także osobiście do naszej siedziby, by podzielić się swoim bólem. Wszyscy bardzo tę tragedię przeżywają i są zaniepokojeni zaistniałą sytuacją. Podkreślają, że Polska straciła najlepsze osobistości, elitę Narodu. To jest niezwykle smutne. Mówi się, że niezastąpionych ludzi nie ma, ale ta grupa 96 ofiar to osoby w rzeczywistości niezastąpione. Jest nam niezmiernie przykro, że lecąca na tę pielgrzymkę cała grupa - na czele z Panem Prezydentem i jego małżonką, który tak bardzo chciał tu być, któremu bardzo zależało, by sprawy katyńskie zostały wreszcie wyjaśnione - tak tragicznie zginęła. To jest niewyobrażalna tragedia dla całego Narodu Polskiego. I podkreślam, że my, jako ten kawałeczek Narodu Polskiego mieszkającego w Rosji, przeżywamy ten dramat równie mocno, jak nasi rodacy w Polsce.


Czy także wśród Rosjan widać zrozumienie dla naszego dramatu?
- Chciałabym w tym miejscu podkreślić, że jesteśmy naprawdę zaskoczeni reakcją pozostałych organizacji i stowarzyszeń narodowościowych w Rosji, jak również urzędników z tutejszych regionów, którzy dzwonią, a także przychodzą do naszej siedziby. Mam także informację z polonijnej organizacji w Tiumieniu na Syberii, że sam gubernator przyszedł wczoraj, aby złożyć kwiaty i kondolencje, jesteśmy odbierani jako komórka reprezentująca Naród Polski. To jest bardzo miłe, że właśnie w taki sposób ludzie odbierają tę sytuację i pokazują swoje zrozumienie. Nie tylko prezydent Dmitrij Miedwiediew i premier Władimir Putin podkreślają, że pogrążają się z Polską w żałobie po tej tragedii, ale także sami Rosjanie dają temu wyraz, przychodząc pod polską ambasadę, by złożyć kwiaty. Przed budynkiem ustawiają się także olbrzymie kolejki po wpis do księgi kondolencyjnej. W niedzielę ludzie stali po półtorej, dwie godziny. Ten gest należy docenić.

Co o prezydencie Lechu Kaczyńskim i towarzyszących mu w tej ostatniej misji osobach mówią rosyjskie media?
- Nie słyszałam ani jednego złego czy przykrego słowa na ich temat - czy to w telewizji, czy też w tutejszej prasie. Głosy są pozytywne.

W związku z katastrofą rosyjska telewizja postanowiła wyemitować w niedzielę ponownie film Andrzeja Wajdy pt. "Katyń". Jak należy odbierać taką decyzję i jakie są echa po tej emisji?
- Nie znam dokładnie reakcji Rosjan po niedzielnej emisji, natomiast pierwszy pokaz filmu był rzeczywiście wstrząsem dla społeczeństwa rosyjskiego, i tak oni to odbierali. Pamiętajmy bowiem, że całe społeczeństwo rosyjskie - za wyjątkiem niektórych osób - w zasadzie nie wiedziało, co to był Katyń i co on w rzeczywistości oznacza. To wszystko było do tej pory przemilczane. Tak więc wyemitowanie tego filmu, i późniejsze dyskusje na jego temat, było wielkim zaskoczeniem. Dlatego tak bardzo się cieszę, że w niedzielę wyemitowano film także na głównym kanale telewizji. Dzięki temu duża część społeczeństwa rosyjskiego dowiedziała się o tragedii sprzed 70 lat.
Chciałabym także zaznaczyć, że bardzo dużo mówi się w Rosji o tym, że Andrzej Wajda wprowadził do obrazu rosyjskiego enkawudzistę, który posiadał twarz normalnego człowieka, człowieka, który rozumiał sytuację i który pomagał. Bardzo dobrze zostało odebrane przez społeczeństwo to, że powiedziano w filmie, iż nie cały naród ponosi winę, tylko system stalinowski, totalitarny, który wyrządził tak wiele krzywdy Narodowi Polskiemu, a także narodowi rosyjskiemu.

Czyli zgodzi się Pani z twierdzeniami, że śmierć polskiego prezydenta nie była w pewnym sensie daremna, gdyż pomogła uświadomić Rosjanom, czym był i czym nadal jest Katyń?
- To jest straszne stwierdzenie, choć na pewno jest w nim trochę prawdy. Kiedy człowiek się zastanowi, że zginęło tyle osób, że sam prezydent Kaczyński poniósł taką ofiarę, to faktycznie trzeba mieć nadzieję, że nie była ona daremna.

Jeden z dziennikarzy rosyjskich przeprosił Polaków za tragedię pod Smoleńskiem. Przeprosił, że wydarzyła się ona na rosyjskiej ziemi...
- Nie tylko ten jeden dziennikarz przeprosił, ale także wiele innych osób. Widziałam również w telewizji wielu prostych ludzi, którzy przychodzili m.in. pod konsulaty czy ambasadę i przepraszali. To wypływało z głębi ich serc. Doszło do niewyobrażalnej tragedii, którą znów poniósł Naród Polski. Rosjanie sobie to uświadamiają, bo przecież takiej tragedii świat jeszcze nie widział.

Czy, Pani zdaniem, możemy mieć nadzieję, że sobotnia tragedia przyczyni się do tego, że rosyjskie władze wyjaśnią wreszcie sprawę katyńską, że zaczną faktycznie współpracować w tej kwestii ze stroną polską i Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu i że wreszcie zrehabilitują ofiary mordu z 1940 roku?
- Bardzo chciałabym tego i w moim sercu jest taka nadzieja. Jako prezesowi Kongresu Polaków w Rosji szczególnie zależy mi, by obustronne stosunki były dobre i żeby wszystkie kwestie, które pojawiły się pomiędzy naszymi narodami, zostały wreszcie zamknięte. Bardzo chcę, żeby ta sprawa katyńska - zwłaszcza w obliczu tak tragicznego, strasznego wręcz wydarzenia w Smoleńsku - została wreszcie zamknięta. Żeby rodziny katyńskie mogły wreszcie dowiedzieć się o losach swoich najbliższych, zamordowanych na tutejszej ziemi. Liczę, że kropka nad "i" zostanie postawiona. Jest to moim wielkim pragnieniem również z tego względu, że w latach 90. nasza organizacja bardzo zaangażowała się w tę sprawę. Staraliśmy się tłumaczyć dokumenty i udostępnialiśmy komputer, kiedy powstała komisja prokuratorów z rosyjskiej strony. Kiedy jesienią 1989 roku powstało nasze stowarzyszenie moskiewskie, wówczas pierwszym dokumentem wystosowanym przez nas był apel do władz, by tragedia katyńska została otwarta i żeby prawda została wreszcie ujawniona. Zabiegaliśmy także o to, by na miejscu kaźni powstały cmentarze, kapliczka i dom pielgrzyma.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik. Wtorek, 13 kwietnia 2010, Nr 86 (3712)
Przedsięwzięcie współfinansowane jest przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” ze środków otrzymanych od Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą w 2014 r.”