Aktualności

17.06.2012

„Drogami pamięci” — o filmie

Latem 2011 roku czwórka osób wyrusza do Rosji odbyć podróż niezwykłą, podróż drogami pamięci dzieciństwa jednego z uczestników wyprawy - Bogusława Żukowskiego.

Bogusław w czasie II wojny światowej, w lutym 1940 roku,  jako maleńki chłopiec wraz z Rodziną - jak wiele innych polskich obywateli zamieszkujących wschodnie rubierze Kraju - był zesłany na Syberię. Tam 19 lipca 1941 roku zmarła jego matka. On sam w 1946 roku wraz z Ojcem i trzema starszymi siostrami szczęśliwie powrócił do Polski.



W 70-tą rocznicę śmierci matki, Bogusław wyrusza dobrowolnie na ziemie rosyjską raz jeszcze - żeby odnaleść w syberyjskiej tajdze grób matki oraz odwiedzic miejsca związane z jego dzieciństwem i wojennymi losami Rodziny. Towarzyszy mu córka Dagmara, zięć Marek i Łukasz Stachnik organizator wyprawy.

Film opisuje miejsca, które odwiedzają i ludzi których spotykają. Pokazuje wzruszajace spotkania na orenburskiej ziemi; w Orenburgu, Soroczyńsku, Taszle, wsi Majskoje i miejscu, które kiedyś było maleńką wioską Nowogieorgiewka.  Bogusław podąża drogami pamięci, które ostatecznie wiodą go ku wzruszajacym spotkaniom ze znajomymi z dzieciństwa...

Film jest opowieścią o ludzkiej dobroci, gościnności, trwającej przez lata pamięci ludzi, którzy prawie 70 lat temu wraz z Bogusławem,  dzielili wojenne losy. Wzrusza życzliwoscią jaką spotyka Bogusław na swojej drodze. Mówi o tym czego na codzień nie doceniamy, a co zaskakująco łączy ludzi ponad różnicami narodowościowymi czy politycznymi podziałami.

"Drogi pamieci" jest podziekowaniem dla wszystkich tych, którzy Bogusławowi w jego podrózy okazali wielkie zrozumienie, ogromne serce, bezcenną pomoc i wsparcie..., podziękowaniem wypowiedzianym obrazem filmu, stworzonym przez córkę Bogusłąwa, uczestniczkę wyprawy - Dagmarę Dworak.


Bogusław Żukowski urodził się 5 lipca 1936 roku w Hajnówce nieopodal Białowieży. Mieszkał tam w pierwszych latach swojego życia z ojcem Leonardem, matką Sylwestrą i trzema starszymi siostrami. Jego ojciec pracował jako leśniczy.

10 lutego 1940 roku cała rodzina, tak jak wiele innych polskich obywateli zamieszkujących wschodnie przedwojenne rubieże Polski, została zesłana na Syberię.

Miejsce zsyłki to maleńka wioska Gromatucha, obok większej wsi Udarnoje nad rzeką Kiją, w powiecie Tissul, wówczas w obwodzie Nowosybirskim.

Tam, 19 lipca 1941 zmarła i zostala pochowana matka rodziny Sylwestra.

Jesienią 1941 roku Leonard Żukowski wraz z czwórką osieroconych dzieci - jak inni Polacy na podstawie umowy zwanej potocznie "układem Sikorski-Majski" - opuścił miejsce zesłania i udał się do odległego, znajdującego się w obwodzie Orenburskim  Buzułuku. Tam formowała się Polska Armia pod dowództwem Generała Andersa. Dotarli do Buzułuku gdy miasto bylo już przepełnione napływającymi chętnymi do wojska i ludnością cywilną. Rodzina Żukowskich została skierowana do pobliskiego Soroczyńska, gdzie miała oczekiwać  na ostatni transport i tam spędziła zimę z 1941/1942 rok. Ten ostatni transport wojska, zatrzymany decyzją Stalina, nigdy z Rosji nie wyjechał. Z tego powodu przymusowy pobyt rodziny Żukowskich w ZSRR przedłużył się o kolejne lata. Początkowo przenieśli się do wioski Nowogieorgiewka w rejonie Taszły, a potem innej,  oddalonej o 12 km, Graznuchy. W tym czasie ojciec Leonard został aresztowany przez władze sowieckie za odmowę przyjęcia obywatelstwa radzieckiego i osadzony w łagrze, skąd zwolniono go i odesłano pod eskortą do powstającego ponownie na terenie ZSRR wojska polskiego, tym razem  pod dowództwem gen Berlinga.

Leonard Żukowski walczył w 5 baterii ciężkiej artylerii. W walkach pod Warszawą został ranny. Zwolniony ze szpitala na urlop rekonwalescencyjny, z krwawiącymi ranami, wyruszył w daleką drogę do Rosji, do pozostawionych tam dzieci.

12 lutego 1945 roku, po 2 tygodniach oczekiwania na transport na orenburskim dworcu kolejowym, wraz z dziećmi wyruszył w podróż repatriacyjną do Polski, docierając do Polski 22 marca, po ponad 6 latach zesłania.

 

JAK POWSTAŁ FILM „DROGAMI PAMIĘCI”


Gdyby jeszcze rok temu ktoś przepowiedział mi, że zrobię kiedyś film dokumentalny - uznałabym, że żartuje.

Gdyby dodatkowo jeszcze przepowiedział, że film ten będzie wykonany w słabo mi znanym języku rosyjskim i jako jeszcze "świeża" produkcja wyświetlony na Festiwalu Filmu Polskiego w Orenburgu - uznałabym że oszalał.

Nie jestem przecież filmowcem, a rok temu nic nie wiedziałam o technicznej stronie robienia filmów. Nigdy w ręku nie trzymałam kamery. Takie pojęcia jak reżyseria, montaż, udźwiękowienie, lektoring były słowami znanymi mi tylko z końcowych napisów filmów.

Rok to jednak dużo czasu. Przekonałam się o tym. To właśnie ostatni rok wymagał ode mnie niezwykłego wysiłku i wielkiej odwagi w podjęciu wyzwań "niemożliwych", aby okazały się "możliwymi".

Zrobiłam film, mój własny film. Obraz  zatytułowany "Drogami Pamięci"  to film dokumentalny stworzony w całości języku rosyjskim. To opis podróży do Rosji z lata ubiegłego roku czterech osób; mojego ojca Bogusława Żukowskiego, męża Marka Dworaka, organizatora wyprawy Łukasza Stachnika i mojej.

Ta historia miała zupełnie niepozorny początek. Wszystko zaczęło się, gdy pewnego dnia mój Ojciec, w trakcie rodzinnego obiadu stwierdził, że w swoim życiu ma jedno niespełnione marzenie. Marzenie dość niezwykłe; "Chciałbym raz jeden w życiu móc zapalić znicz na grobie mojej matki" powiedział.

Oniemieliśmy.

To było dla nas wszystkich zaskakujące, tym bardziej, że mieliśmy świadomość trudności, jakie musiałby pokonać aby to marzenie spełnić.

Grób jego matki a mojej babci znajduje się daleko, daleko w syberyjskiej tajdze... Nasza rodzina doznała koszmaru syberyjskiego zesłania w czasie minionej wojny...

Marzenie Ojca jakkolwiek zaskakujące i trudne do spełnienia, dla mnie samej było zrozumiałe. Tęsknota małego chłopca do najdroższej w życiu każdego z nas osoby - matki - gdzieś tkwiła w nim ukryta przez wszystkie te długie lata.

Bardzo chciałam spełnić jego marzenie.  Być może i mnie samą jakaś tajemna siła przyciagania kierowała w tamtą stronę, w stronę mogiły Babci.

Wszelkie wątpliwości rozwiązał mój pragmatyczny mąż Marek, natychmiast stwierdzając; "Tata, to da się zrobić. Trzeba tam po prostu jechać".

I tak zaczęliśmy o tym rozmawiać. Ustaliliśmy, że warto nie tylko spróbować odnaleźć grób Babci ale również odwiedzić wszystkie miejsca związane z wojennymi losami rodziny Żukowskich.

Zaczął powstawać plan podróży. I pojawiły się  pierwsze niespodziewane, zaskakujące trudności.

Jak dotrzeć do rzeki Kija i odnaleźć pozostałości małej wioski Gromatucha w syberyjskiej tajdze? Tu pomógł nam przypadek, znaleźliśmy Rosjan doskonale znających dobrze tamten teren.

Kolejny problem, z którym się zetknęliśmy wynikał z faktu, że  na dostępnych nam mapach Rosji nie mogliśmy odnaleźć ani wsi Nowoigorowka ani wsi Graznucha, niedaleko Taszły i Błagadarnowo.

O pomoc w ustaleniu tych miejsc mailowo poprosiliśmy wszystkie polskie organizacje. Przedstawicielka tylko jednej z nich - pani Wanda Seliwanowska z Orenburga, zaoferowała nam pomoc. Zaczęły od niej napływać bardzo szczegółowe pytania dotyczące pobytu rodziny Żukowskich na orenburskiej ziemi. Szczegółowości tych pytań zupełnie nie mogliśmy zrozumieć. Ich wynikiem były jednak szybko niezwykłe efekty pracy pani Wandy. Ustaliła ponad wszelką wątpliwość, że wieś Graznucha obecnie nazywa się Majskoje, a wieś Nowoigorowka, która dziś nie istnieje, nazywała się Nowogieorgiewka. Podobno odnaleziono nie tylko archiwalne dokumenty dotyczące naszej rodziny w archiwum w Orenburgu, ale i kilkoro dawnych mieszkańców wsi, którzy znali i pamietają rodzinę Żukowskich. Podobno będzie zorganizowane spotkanie, podobno udostępnione zostaną nam kopie archiwalnych dokumentów, podobno wiele jeszcze przetrwało z tamtych lat, podobno...

Informacjami tymi byliśmy zaskoczeni i nie do końca w nie wierzyliśmy. Ale kiedy tuż przed wyruszeniem w podróż, w jednym z ostatnich maili Pani Wanda napisała nam, że  czekają nas niezwykłe przeżycia, które  dobrze nakręcić kamerą, uznałam to za kompletne wariactwo a mój mąż na rzecz oczywistą.

Na 3 dni przed wyjazdem, zakupiliśmy kamerę i przeszliśmy błyskawiczny kurs jej obsługi. Nikt z nas nigdy wcześniej nie miał w ręku kamery. Szaleńczy pomysł...

I tak wyruszyliśmy w trwającą prawie 4 tygodnie podróż...

Podróż tym bardziej ciężką i uciążliwą, że musieliśmy obejść się przez cały ten czas bez naszego bagażu, który nie doleciał z Moskwy do Irkutska. Najbardziej niebezpieczny był brak leków dla Ojca, które dzięki życzliwości pań w jednej aptece udało się nam kupić bez recept.

Ale dziś z perspektywy minionego czasu, uważam, że brak bagażu był naszym wielkim szczęściem.

Wolni od bagażowego obciążenia mogliśmy skupić się na tym, co w naszej podróży było naprawdę najważniejsze.

Przeżyliśmy niesamowitą podróż. Dotarliśmy do brzegów rzeki Kiji w pobliże miejsca, gdzie pochowana jest Sylwesrta Żukowska. Grobu nie udało się odnaleć. Tajga pochłonęła to miejsce. Symboliczną mogiłą uczciliśmy pamięć babci dokładnie w dniu 70 rocznicy jej śmierci. Gorycz niepowodzenia wynagrodziły nam już za chwilę zdarzenia, jakie miały miejsce w trakcie dalszej naszej podróży po miejscach pobytu rodziny Żukowskich. Te zdarzenia to niezwykłe spotkania;

- w orenburskim archiwum, gdzie faktycznie czekały na nas kopie 36 dokumentów dotyczących naszej rodziny (odnalezione przez panią Wandę Seliwanowską)
- w Soroczyńsku, gdzie Ojciec spędził zimę z 1941/1942 rok, a potem przez kilka miesięcy tuż przed repatriacją do Polski przebywał wraz z 2 siostrami w polskim domu dziecka
- w niedalekiej Taszle
- ale przede wszystkim spotkania z ludzmi, którzy znali i pamiętali Rodzinę Żukowskich z tamtych lat, spotkania we wsi Majskoje (dawniej Graznucha) i w miejscu gdzie niegdyś była maleńka wioska Nowogieorgiewka.

Spotkania te były dla nas przeżyciem zaskakujący i niezwykłym. Wszystko rejestrowaliśmy kamerą - nie mając żadnej gwarancji że zapis realizujemy prawidłowo. Ale jednak... po szczęśliwym powrocie do kraju okazało się, że jest zapisanych wiele godzin wielu niezwykłych zdarzeń. I co z tym począć? Wszyscy byli zgodni, że trzeba zrobić film, ale...kto go zrobi? Padło na mnie.

Łatwo powiedzieć o wiele trudniej zrobić...

Tak bardzo byłam przerażona zadaniem, że przez pierwszy miesiąc po powrocie niczego nie dotknęłam...Z czasem jednak powoli znajdowałam ludzi, którzy mi pomagali.

Znaleźliśmy prywatne małe studio filmowe, skłonne do pomocy w nauce montażu raczkującym filmowcom i późniejszego dopracowania ich pracy.

Potem byli znajomi, którzy pożyczyli mi swój komputer Mac -a z programem do robienia filmów.

Mimo ich olbrzymiej życzliwości, szło bardzo ciężko.

Przez kolejne 3 miesiące uczyłam się podstawowych zasad montażu aby samodzielnie przejrzeć cały zarejestrowany materiał i odpowiednio go poselekcjonować, pociąć aby potem połączyć w fabułę. A było co przeglądać. Łącznie w trakcie całej podróży nagraliśmy 98 godzin materiału. Koszmar, gdy trzeba każdą minutę obejrzeć (czasami kilkukrotnie) i dokonać wyboru krótkich ale najistotniejszych fragmentów, fragmentów dających się później skleić w logiczną całość, pamiętajac, aby film nie był za długi ani nudny.

Z 98 godzin należało zrobić najlepiej 50 minut.... jednak aż taki skrót się nie udał.

Po pierwszej selekcji z 98 godzin miałam  3,5 godziny bardzo dobrego materiału - tego co najważniejsze. Po drugiej selekcji już tylko 2,5 godziny, to ciągle dużo za dużo... Kolejne żmudne selekcje "wycinały" kolejne minuty ... i tak dzień po dniu, selekcja po selekcji. Dodatkowo pracowałam w języku, którego dobrze nie znam. Zdaję się na intuicję tnąc kolejne pliki, nie mam pewności czy film będzie zrozumiały dla Rosjan.

Film ostatecznie powstał dość długi, mimo iż zawiera - wg mnie- absolutną esencję wydarzeń, trwa prawie 90 minut.

Gdy obraz  już nabrał realnych kształtów przeniosłam się z pracą nad nim do wspomnianego studia - tu już fachowiec - Darek Kanclerz musiał dokończyć dzieła pracując nad obrazem filmu jeszcze dobrych kilka dni.  Tak powstał obraz filmu, ale droga do końca produkcji była jeszcze daleka...

Trzeba lektora! Kogoś kto poprowadzi po rosyjsku narrację i uzupełni dokumentalną fabułę... i tu po raz kolejny życzliwi ludzie zjawiają się z pomocą. Wspierający mnie od dawna, jeszcze od momentu planowania wyprawy - pan Alfred Tomaszewski, również dawny zesłaniec syberyjski podsyła mi rozwiązanie. To On poznaje mnie z niezwykłą osobą.

Wasilij Maslakov, Rosjanin mieszkający w Polsce od ponad 20 lat każe mi się nie martwić... Zachwyca go przekaz zawarty w filmie. Wasia jest aktorem, po moskiewskiej szkole filmowej, wie co i jak się robi, wszystko rozumie. Podejmuje się nie tylko zrobić podkład lektorski, ale także przetłumaczyć wszystkie teksty lektorskie na język rosyjski i zrobić wszystkie inne tłumaczenia potrzebne w filmie. Siadam do pisania tekstów lektora po polsku. Dni mijają i mijają... Wasia tłumaczy - okazuje się bezcenny, skrupulatny i wytrwały w sprawdzaniu każdego detalu. To prawdziwy fachowiec, zna się na robieniu filmów, wie jakie teksty przemawiają do ludzi, pomaga je przeredagować, świetnie tłumaczy - nie tylko zna ale czuje oba języki. Wie jak dokładnie po rosyjsku powiedzieć to co mówię po polsku z właściwym przekazem emocjonalnym.

W końcu realizujemy nagranie lektorskie i podkładamy pod obraz. Tam gdzie dźwięk zawiera polskie słowa podkładamy przetłumaczone na rosyjski teksty. Film powoli się materializuje, zaczyna tworzyć całość.  Gdy większość prac nad obrazem jest gotowa mamy koniec marca.

Wtedy właśnie przychodzi wiadomość z Orenburga od pani Wandy - wszyscy z którymi się spotkaliśmy w trakcie naszej podróży czekają na film... i jeszcze coś, co nas poraża - jest szansa, żeby pokazać film na tegorocznym Festiwalu Filmu Polskiego w Orenburgu...ale trzeba się spieszyć. Festiwal odbędzie się w dniach 11-18 maja....

Potrzeba nam muzyki, która wypełni film. Ja wiem jaką muzykę chcę. Marzy mi się przepiękna rosyjska muzyka ludowa w tradycyjnym wykonaniu na balałajkę.

Na zakup drogiej muzyki nie mam pieniędzy...nie mogę znaleźć nikogo kto w Polsce gra na bałałajce. W końcu, zaangażowana w pomoc mi osoba (pan Alfred Tomaszewski) znajduje mieszkającego na śląsku pana Anatola Tchmela, który zgadza się zaaranżować i wykonać muzykę w tak krótkim terminie.

W drugiej połowie kwietnia podkładamy z Darkiem Kanclerzem muzykę, on udźwiękawia film, masteruje....trzeba się spieszyć.

Dzięki uprzejmości Zastępcy Attache Obrony Ambasady RP w Moskwie, pana podpułkownika Jacka Wesołowskiego, mamy możliwość dostarczenia filmu do Rosji. Trzeba zdążyć dostarczyć mu film przed jego wyjazdem z Warszawy na placówkę. Udaje się. Pan Jacek Wesołowski z Moskwy nadaje przesyłkę w dalszą drogę.

Niestety dostajemy złą wiadomość z Orenburga, w film wkradł się błąd, który trzeba poprawić. Lektor, montażysta i ja musimy jeszcze raz wrócić do pracy a czas mija nieubłaganie...ale i tym razem się udaje.

W pierwszych dniach maja dostarczamy pani Wandzie Seliwanowskiej przez serwer naszego ftp obraz filmu w formacie DVD wraz z nagranym 2 minutowym moim powitaniem widzów po rosyjsku.

To ostatni i bardzo stresujący moment. Czy film jest bez uszkodzeń, czy wszystko odtwarza się prawidłowo... czekamy na informacje nieustawicznie sprawdzając nasze mailowe skrzynki, tak aby w razie potrzeby operację przekazania filmu ponowić raz jeszcze... Wreszcie coś wiemy, film odebrany, dobrze odtwarza się na komputerze czy tak będzie w kinie nie wiadomo. Znów czekamy na informacje... 7 maja wiemy, że wszystko się udało.

Pozostaje nam cierpliwie czekać tylko 5 dni, do 12 maja 2012 roku, na godzinę 16;30 wtedy rozpocznie się premierowy pokaz filmu na VIII Festiwalu Filmu Polskiego w Orenburgu, ale...czy przyjdą ludzie, czy film będzie się podobał, czy wydarzenia, które nas tak bardzo poruszyły podobnie odbiorą widzowie??? Czy podążą wraz z nami drogami pamięci mojego Ojca ?

W kilka dni po premierowym pokazie, dzięki niestrudzonej pani Wandzie Seliwanowskiej, otrzymuję opinie widzów na temat  filmu. Zbyt słabo znam rosyjski aby je zrozumieć. Tu z pomocą po raz kolejny przychodzą mi przyjeciele projektu; Alfred Tomaszewski i Wasia Masłakow.

Wzruszające, tak bardzo wzruszające...

Za wszystkiete refleksje na temet filmu - bardzo serdecznie dziekuję.  Po wielu, wielu miesiącach jakie upłynęły od naszej wyprawy wiem, że wszystkie wysiłki warte były trudu - zostały pięknie nagrodzone Cudownymi Słowami nieznanych mi Rosjan.
 

Dagmara Dworak

 

OPINIE O FILMIE


Kilkakrotnie byłem współautoremdokumentalnych filmów. Sądziłem, że to kolejny z urzędowym piętnem temat, ukierunkowany wskazujacym palcem – jedynie słusznie namaszczonej kierowniczej siły. W miarę oglądu filmu zmieniłem zdanie. Zacząłem ten film odbierać prawie jak profesjonalnie artystyczny. Przeżywałem i utożsamiałem się z tym co widziałem na ekranie. Szczerość uczuć. Autentyczność. Przestrzeń swobodnej myśli. Odżyło wspomnienie mego powojennego dzieciństwa. tak wiele wspólnego z dzieciństwem bogusława żukowskiego. Tak bardzo jest to mi bliskie. W filmie precyzja zamyslu i celu wierne tego przestrzeganie. Najważniejsze: scenariusz jakby nie wyczuwalny. Postacie odtwarzały swoje autentyczne
życie. Kreśliły scenariusz swoim losem, wplecionym w realny czas. To jest, moim zdaniem, dużym osiągnięciem reżysury i operatora. Autentyczna szczerość uczuć splata dwa wielkie narody. To jest podstawowa linia przewodnia tego filmu. W tym jego sukces. Gratuluję Dagmarze Dworak.

 

Sergiusz Wagin, Orenburg



Film bardzo mi się spodobał. myślałam wpierw, że będzie to nudny film dokumentalny. Po oglądnięciu stwierdziłam, że się pomyliłam. Jest to film autorski. Opowiada o wyprawie b. żukowskiego do Rosji, do miejsc deportacji jego rodziny w 1940 roku. Udzielono mu pomocy w Orenburgu, Soroczyńsku, Taszle. Film pełen ciepła i światła. Tchnie pokojem i braterstwem. Byłam wzruszona prawie do łez. Odczuwałam głęboko, że Rosjanie i Polacy współna przyjazna rodzina. W ciężkich czasach podaliśmy sobie pomocne dłonie, ogrzaliśmy, nie porzucili w biedzie. Rosjanie,(dumna jestem, że jestem Rosjanką. miałam szczęście urodzić się w naszym wspaniałym kraju), są narodem szczodrym, o dobrej duszy. W czasie wojny zjednoczyliśmy się. Staliśmy się braćmi i siostrami. Pomogaliśmy innym narodom, również i Polakom.

Jakże serdecznie witali bogusława żukowskiego w Rosji. On ze łzami radości wspominał lata spędzone w naszym kraju. Odczuwam dumę za swoją Ojczyznę. Jestem dumna z postawy naszych wspaniałych ludzi. Moim zdaniem film jest przekazem przyjażni narodów, ich duchowej jedności. Myślę,
że ten film należy wyświetlac w szkołach. na wyzszych uczelniach, celem umacniania jedności duchowej Rosjan. Idei wiecznego pokoju, dobroci, pokrewieństwa dusz. Film bardzo optymistyczny. Nie ma scenariusza. Oparty na improwizacji. Uduchowiony. Szczery w przekazie uczuć.
Natalya Berensztajn, 20 lat, m. Orenburg
-----
Bardzo wzruszający film. Niezmiernie wzruszająca historia,nie pozwala pozostać obojętnym. Po wielu latach główny bohater filmu Bogusław Żukowski
postanawia odnależć grób swojej mamy. Cel serdeczny i wzruszający. Pomimo tego, że cel nie zostaje w pełni zrealizowany, {grobu nie odnalazł. nie ma już tamtego ludzkiego siedliska. nie ma normalnych dróg do miejsca, gdzie żyła i zmarła mama], moim zdaniem misja spełniona. Bohaterowie filmu, trochę podróżując po syberii, odnależli miejsca, gdzie przebywał mały chłopczyk Bogusłaaw. Pogrążyli się w świat wspomnień. Moim zdaniem, jest to miłe. Symboliczna mogiła i łzy Bogusława wzruszyły mnię do głębi duszy. Z przyjemnością oglądałem stare fotografie. Szczególnie przyjemnie patrzeć w tym filmie na swoje rodzinne miasto i obwód orenburski. Ludzie – moi sąsiedzi okazali ogromną życzliwość dokonując tytanicznego, bezinteresownego trudu w miejscowych archiwach i innych instancjach. Moim zdaniem film jest prawdziwym wydarzeniem w skali naszego miasta i obwodu. Wskazuje, że ludzie mogą się jednoczyc, przyjaznic się. Tworzyć czystszą i lepszą atmosferę życia. Wszystkie spotkania w filmie sa wzruszające. Oglądając kadry filmu w porywie serca chce się komuś pomóc. Odnależć kogoś lub oddawna nieistniejące ludzkie siedlisko. Wydaje się to interesujące. W duszy pozostanie bardzo wiele przyjemnych emocji z faktu, że komuś pomogłeś. Nie jestem człowiekiem, który nie udziela pomocy. Pozycja prawnika zobowiązuje do pomocy. To co dokonali zwykli prości ludzie naszej ojczyzny jest wręcz porażające, o niezmiernym serdecznym wyrazie. O! Gdyby wszyscy byli podobni, pewnie życie i świat byłyby inne. Nie rozpaczajmy jednak. Skoro są tacy ludzie, to i świat nie stanie się gorszy. Ubolewam, nie mogę zapytać bohaterow filmu o wrażeniach o naszym orenburskim województwie. Jestem przekonany, że dziecięce miłe wspomnienia bogusława wzmocnione zostaly pozytywnymi wrażeniami ostatniej wyprawy do naszych miejsc. Jestem rad, że mój kraj serdecznie przyjął gości. Szczególnie raduje pomoc róźnych ludzi odnależć odległe miejsca dziecięcego pobytu głównego bohatera. Jestem rad obejrzenia takiego filmu. Bezmierne podziękowania za taką wspaniałą ideę i ciekawą ekspedycję.
Wszystkim uczestnikom gorące pozdrowienia.

 

Iwan Anistratow, Orenburg



— Jaki jest odzew w filmie na pani życiowe koncepcje ?
— W filmie „Drogami pamięci” polskich podrózników wiele ludzi spotyka z życzliwością. Bezwzględnie też bym tak postąpiła. Bardzo miło witać cudzoziemców w naszym kraju, a szczególnie w naszym mieście, interesujących się życiem ludzi, których spotkali w dzieciństwie. Tak też postąpiłabym będąc na miejscu Bogusława Żukowskiego. Bardzo dobrze, że zdecydował się odwiedzić miejsca i odnależć ludzi, którzy pozostawili ślad w jego życiu.

— Co nowego pani odkryła dla siebie o poglądzie o Polsce po obejrzeniu tego filmu ?
—To, że są postacie które mają pozytywny stosunek do naszego kraju, do rosyjskich ludzi. I to, że będąc tutaj krótko, a tamte czasy nie  były lekkie – wszystko pamiętają.

— Jaka jest pani ocena autorskiego, dokumentalnego filmu reżysera pani Dagmary Dworak ?
— Film jest wzruszającą opowieścią o historii wyprawy Bogusława Żukowskiego do Rosji, do miejsc jego dzieciństwa. Po obejrzeniu filmu stwierdziłam, ze są jeszcze dobrzy ludzie i to bez wzlędu jakiej są narodowości, i że ziemia rosyjska jest wciąż goscinna. Dla wszystkich. Ten film wzbudził dumę za mój kraj. Przecież w czasie wojny ludzie nie porzucili w biedzie rodzinę Polaków. Pomogli im. Byli życzliwi, a po upływie tylu lat godnie powitali Bogusława i jego rodzinę. Rada jestem, ze nasza ziemia orenburska pozostała w pamięci Bogusława i że on tu przyjechał dla odświeżenia wspomnień. Ubolewam, że nie przetrwały ślady tamtej wioski na Syberii, gdzie pozostał grób jego mamy. A przecież dziwne. Z lica ziemi znikają siedliska ludzkie. I nie ma już możliwości odnależć miejc, gdzie kiedys stały domy. Żyli ludzie. Tętniło życie. Swoje dzieciństwo bogusław przeżyl w czasie wojny w Rosji. Nie ucieka od tamtych wspomnień. Wraca do nich. Mam wrażenie, że bogusław nie żałuje odbytej podróży. Rada jestem, że nasza ziemia jest dla niego tak troszeczkę rodzinną. Ze wzruszeniem patrzyłam, jak bogusław poszukuje miejsc, gdzie kiedyś żył i bywał. Jak ludzie, którzy go pamiętają, dzielą się wspomnieniami o chłopiecych latach. I nie było różnicy, kto jakiej był narodowości. Wspólne dzieciństwo. Takie same dla wszystkich. Film zrobiony bardzo dobrze. Nie nudny podczas oglądu. Wciąga. Stajesz się uczestnikiem tej dziwnej wyprawy. Szlakami pamięci. Zadziwiające. Główny bohater filmu zachował w pamięci wszystko na tyle dobrze, że wie, gdzie znajdowały się różne budynki, gdzie płynęła rzeka… a przecież był małym chłopcem i minęło siedemdziesiąt lat. Tamte miejsca zapadły głęboko w jego pamięci. Miło było oglądać, jak razem ze wszystkimi wyśpiewuje ludowe rosyjskie piosenki. Film pełen jest zadziwiających momentów.

Ten film bardzo mi się spodobał. Dziękuje pani Dagmarze Za znakomite dzieło.

 

Anastasja Kisurina, Orenburg



Dokumentalny film dagmary dworak podobał mi się. Życie małego chłopczyka Bogusława Żukowskiego przemknęło przed moimi oczyma w siedemdzisiąt lat – jako wzruszająca spowiedż o ciężkim życiu na Syberii. Utrata mamy, przytułek sierocy. A w jego sercu nie ma poczucia krzywdy i urazu za tamte lata 1940 – 1946. On i jego bliscy z nostalgią i dumą wspominaja uciążliwe czasy. Wdzięczna jestem za ich dobre słowa i dobre wrażenia o naszych ludziach. Za szacunek i radość spotkań z dziećmi wojny, a teraz już z postaciami w sędziwym wieku. Ich wspomnienia biegną w odległe wojenne lata. Wspominają tamte wydarzenia. Odnależli zakopany ongiś zapis  o wiosce, której już nie ma. Pamięć najdroższy skarb. Bez szacunku dla pamięci nie ma przyszłości. Dagmara odwiedziła małą ojczyznę swego dziadka i ojca. Z ciężkim sercem przyjmowała do świadomości warunki w jakich żyli jej bliscy w czasie wojny. Dowiadywała się jak tamtejsi mieszkańcy pomagali dzieciom przetrwać i dać szansę dożyć do starości. Film dokumentalny odbierany jak fabularny. Łatwy w odbiorze. Wspomnienia o wojnie i losach dzieci wzruszają serce. Łatwo dzisiaj mówić o tamtych czasach. Jakżeż niełatwo było przeżyc i przetrwać wojnę w mrozie i głodzie. Tamte ciężkie i pełne wyrzeczeń lata przeżywała nie tylko polska rodzina. To był też udzial orenburskich rodzin. Głęboki pokłon za wasz los i wasz film. Spotkalismy wiele wspaniałych i dobrych ludzi. Film pouczający.
 

Nadzieżda Moskalewa, Orenburg
 


W pierwszej kolejności pragne złożyc ukłon i przekazać słowa uznania i wdzięcznosci pani Dagmarze, przecudownej, miłej kochającej córce, wnuczce , która uczyniła wyłom w czasie. Nie pozwolila ojcu życ i pozostać w swoich wspomnieniach. Umożliwiła mu odbycie realnej podrózy w czasie, aby uczcić pamięć minionych lat. Pokłon i wielkie dzięki panu Bogusławowi za to, że w archiwach swojej pamięci zachował człowieczeństwo i tradycje rosyjskich ludzi. Wczesna utrata mamy, czasowa rozłąka z ojcem, a jednak pozostawał tym szczerym dzieckiem, które dobrze czuło się, w czasie zesłania, wśród orenburgców. Wielkie dzięki wszystkim członkom wyprawy, którzy dokonali trudnej podróży w czasie i przestrzeni Rosji. Wszyscy razem wskrzesili w pamięci bogusława jego własne i jego przyjaciół dzieciństwo.

Pani Dagmaro! Pani wytrwałość jednoczesnie wzrusza tak dalece, że płakaliśmy i cieszyliśmy się wami wszystkimi w czasie oglądu filmu „drogi pamięci”. Zadziwia też. Nie każdy człowiek ma odwagę podjąć tak szlachetny czyn, ażeby ot tak sobie, odnależ grób mamy, babci - w innym kraju po upływie 70 lat. Moja mama prawie rówieśnica pana bogusława mając trzy lata , w czasie okupacji była w republice uzbekistan w mieście samarkand wraz z całą swoją rodziną, mama opowiada, że miejscowi również mieli pozytywny do nich stosunek. Pamięta dobrego dieduszku „achmieda babaj”, który pozwalał zrywać wspaniałe soczyste jabłka. A my jej dzieci nie domyśliliśmy się odnależć chociaz dzieci tego staruszka i podziękować ich rodzinom za ciepły stosunek do mojej mamy. Jedyna moja wdzięczność, taka, że z szacunkiem odnoszę się do ludzi i dzieci z Azji. Na ulicach naszego miasta żebrzą lub pracują. Jak możemy tak pomagamy. I to motywuje być człowiekiem nie tylko wdzięcznym, ale okazywać wdzięczność nawet po latach. Pokonując odległości. Czcić pamięć przodków. Już dawno chciałam odnależć groby swoich prababć i pradziadków. Spoczywają na starym cmentarzu w naszym mieście. Odnajdę ich. Na pewno.

Pani film ma cechy fabularnego. Z tym, że nie występują tu aktorzy w cudzych rolach. Na ekranie prawdziwe życie. Postacie pisane z dużej litery. Jak wspaniale pan Bogusław wyspiewuje rosyjskie pieśni. Imponując czystoscią języka rosyjskiego. A na dodatek zaciąga orenburgskim „goworem”. Wysoka klasa! W swoim zaśpiewie daje fory nawet orenburgcom. Słuchałam jego śpiewu i przypominał mi się śpiew mego ojca i dziadka, już nie żyjących. Podobnie też śpiewali. Film szczery. Żywe emocje, a ich żródłem spotkania z bliskimi sercu ludżmi. Radość z odnalezienia znajomej ulicy. Domu. Miejsca gdzie był internat. Bez waszego udziału nie odkrylibyśmy nowej karty historii naszego rodzimego orenburgskiego kraju. Domyślam się, ze skoro pan bogusław tyle lat chronił w pamięci miejsca swego dzieciństwa, to znaczy, że wbrew wszystkim trudom tamtego czasu, te wspomnienia są mu drogie. Domyślam się też, co potwierdza film, nasi ziomkowie kochali go jak własne dzieci. Pewnie, panie bogusławie, orenburgski kraj stał się pana drugą ojczyzną.

Z radością zobaczyliśmy przyjaciela naszej rodziny, historyka - panią Wandę. Ma ona wielki dorobek pracując w archiwach Orenburga. Patrząc na dokumenty pisane ręką ojca pana bogusława, czuje się ta cienką, ale mocną nić łączącą ojca i syna. Rosyjskie przysłowie potwierdza, że co napiszesz piórem nie wyrąbisz toporem. Styl, charekter pisma odzwierciedlają psychikę człowieka. Wielka radość, że te historyczne materiały będą czytane przez następne pokolenia waszej rodziny. Osobiści chronię zeszyty ojca i listy swego dziadka. Ogarnia nostalgia, gdy patrzę na jego pismo. Powiew ciepła i duma, że to wszystko zostało ocalone i że można to pokazać dzieciom i przyszłym wnukom. Jak wiele i pięknie pisali ich przodkowie.

Dzięki za film. Za wspaniały dar. Pokłon i wdzięcznośc naszym rodakom. Nie patrząc na swój podeszły wiek, również zachowali w pamięci swoje dzieciństwo i zadeklarowali pomoc panu bogusławowi i jego rodzinie. Wielka radość. Film oglądała nasza cała rodzina. Moja mama Tamara Iwanowna, mój syn Aleksander, duma przepełniała moje serce za wielkoduszność moich krajanów, za ich orenburgską gościnność i za to, że żyjemy obok tak wspaniałych współziomków. Pomimo upływu lat, a to już siedemdziesiąt minęło, są nadal miłymi i dobrymi ludżmi. Zgodnie z rosyjską tradycją witali chlebem i solą. Obfitym stołem. Muzyka i biesiadne pieśni. Wspomnienia i rozmowy o upływie czasu, o przyszłym pokojowym życiu. Orenburgscy bohaterowie waszego filmu okazali szacunek: przyjechali do Orenburga na festiwal polskiego kina, na premierę filmu „drogami pamięci” nie bacząc na podeszły wiek, gorącą pogodę i daleką drogę. Pokłon serdeczny im za to.

Dziękujemy wszystkim!

Z wyrazami szacunku pozostaje cała rodzina Kartaszowych:
Tamara Iwanowna, Irina I Aleksander.


Dokumentalny film „Drogami Pamięci” stał sie dla mnie na tyle mocnym duchowym wstrząsem, że brak mi słów na jego określenie. Minęło już kilka dni od oglądu filmu, a moja dusza wciąż tonie w tym świętym żródle. Jakżesz cudowną byłaby nasza ziemia gdyby na niej mieszkaly wyłącznie takie postacie jak pan bogusław i jego rodzina. Ziemia byłaby królestwem pokoju, szczęścia, miłości, pprzyjażni i wierności. Wiem, że to utopia. Chcę jednak wierzyć w lepszą przyszłość moich dzieci i wnuków. Podziwiam panią Dagmarę Dworak za to, że odziedziczyła światłą duszę swego ojca. Żyje jego życiem. Szanuje jego pamięć. Jego marzenia. Wiele zrobiła, ażeby jego marzenia spełniły się. Wielkie dzięki bohaterom filmu. Polakom i Rosjanom. Stali się dla nas bliskimi i drogimi. Życzę im długich szczęśliwych lat i nowych spotkań.
 

Galina Pawłowna Wasiljewa
Przedsięwzięcie współfinansowane jest przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” ze środków otrzymanych od Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą w 2014 r.”